Zaskoczony Erevu, wbił pazurki w twarde podłoże, krzywiąc się przy tym. Shetani wdrapała się na niego, by ugryzć jego ogon. Trzeba było jednak przyznać, że Erevu był od niej o wiele większy. Lwiak przewrócił się na drugi bok, przygniatając siostrę. Lwiczka syknęła pod nosem, starając się udrapać bok brata by się przesunął.
-Czemu mnie budzisz?
-Ty pierwszy mnie obudziłeś!
-Ehem.
Lwiątka momentalnie uspokoiły się, słysząc charknięcie. Spojrzały za siebie. Uasi siedziała wyprostowana, z ogonem uważnie owiniętym wokół łap. Przyglądała się swoim lwiątką bez wyrazu i chyba z lekką kpiną. Erevu skoczył na równe łapki, nagle rozbudzony, natomiast Shetani spuściła smętnie głowę, domyślając się, że to matka wyrwała ją ze snu.
Erevu otrzepał sierść z kurzu. Uasi w nocy była zajęta jakimiś sprawami. Było mu zimno, bez ciepłego futra matki i dobrego mleka. Spojrzał na nią z nadzieją, która jednak zgasła w jednej chwili.
-Za mną!
Lewek przyglądał się chwilę, jak Uasi omija go, zeskakuję z podwyższenia i kieruję się prosto w stronę wyjścia z jaskini, nawet się nie oglądając.
Erevu szybko rzucił okiem na siostrę. Powoli wstawała na równe łapki. Dlaczego ona zawsze jest taka wolna!?-pomyślał z oburzeniem.
Zeskoczył niezgrabnie, by pognać za lwicą.
Przypomniał sobie pierwszą lekcje, jakiej go i siostrę nauczyła. Kilka dni po urodzeniu, gdy zaczęli raczkować, Uasi zmusiła ich, by nauczyli się chodzić. Musieli oczywiście iść prosto, bez przewracania się. Jednak ich łapki się do tego nie nadawały jeszcze i często upadali. Na szczęście, Uasi tylko spoglądała na nich z irytacją, co ich motywowało. Zwłaszcza go.
Shetani rozejrzała się po jaskini. Nigdzie nie było Kifo. Wielka szkoda.. pewnie miałby jakąś myszkę do zabawy. Przecież tylko do tego służyły...
Nie zdążyła otrzepać futra z niedoskonałości, bo brat już zniknął za ścianą. Lwiczka ześlizgnęła się po skale, czując ból piekących łapek. Pobiegła nierówno za rodziną, prosto w stronę wolności.
Lwiczka nigdy nie opuszczała jaskini. Było to miejsce, gdzie spała, jadła, bawiła się. Jedynymi lwami jakie znała był jej brat, ojciec, matka i siostra, co raz na jakiś czas się pojawiała. Shetani zadrzała. Giza była pasjonująca! Najstarsza, najodważniejsza, a równocześnie okropna dla nich.
Shetani westchnęła. Może pewnego dnia ją polubi..
Erevu skupił się ponownie na drodze, którą przemierzał. Łapki odmawiały mu posłuszeństwa. Uniósł wyżej głowę, by nie stracić z oczu matki. Było to jednak trudne w ciemności.
-Czy jest jeszcze noc?-spytał głośno, zwracając się do matki.
-Zawsze jest ciemno. Jest dzień. Nauczysz się wkrótce jak to rozpoznać,-zatrzymała się , wciągając w powietrze. Po chwili ruszyła dalej.
Shetani i Erevu przebierali łapkami nie zamierzając zwolnić.
Czuli ból piekący ich w poduszeczki łapek, oraz ciernie, szarpiące ich futra, gdy mknęli przez krzewy. Gdy dotarli w stronę granicy, Uasi prędko się zatrzymała. Swoje lwiątka przytrzymała ogonem, by się zatrzymały.Odwróciła się do lwiątek z surowym wyrazem pyska.
-Bądzcie cicho i mnie obserwujcie
Lwica wysunęła się do przodu, przypadając do odpowiedniej pozycji. Łapy ciemnej lwicy przylegały do ziemi, wystawiła pazury. Sunęła bardzo nisko ziemi, nie dotykając jej brzuchem, w pełni skupiona na celu przed sobą. Jej nos poruszał się gdy wyczuwała charakterystyczny zapach. Co jakiś czas, zatrzymywała się.
Erevu musiał wbić pazurki w ziemię, by nie ruszyć za matką, pełen energii. Warknął cicho. Shetani schowała się za bratem, również zaciekawiona.
Uasi brnęła dalej przed siebie i dopiero będąc blisko swojego celu, skoczyła szybko. Odwróciła się w stronę lwiątek z ptakiem w pysku.
Erevu i Shetani z szeroko otwartymi oczami, wpatrywali się w matkę i jej łup. Po raz pierwszy byli świadkami tak zdobywanego posiłku. W ogóle widoku mięsa. Rodzice nie jedli przy nich. Ten widok odebrał im mowę. Czy to było dobre wyjście, tak odbierać zwierzynie życie?
Erevu owinął łapki ogonem, natomiast Shetani zawęszyła w powietrzu, czując słaby zapach. Uasi usiadła obok nich, wsuwając sobie ptaka między łapy. Z siłą swoich zębów, zaczęła wyrywać mu pióra tak równo i szybko, że wkrótce pozostało same mięso.
-Jest smaczne,-mruknęła, wpatrując się uważnie w lwiątka,-Wasze pierwsze mięso, pierwsza prawdziwa krew. Śmiało, zjedzcie, kto silniejszy, ten zasłuży na więcej.
Erevu bez sprzeciwu rzucił się w stronę nieznanego. Na początku obwąchał zwierzynę, nim zanurzył w niej kły. Odgryzł mały kawałek. Przeżuwając go, czuł jak rozlewa się wewnątrz niego ciepły, smakowity zapach. Wyczuł też zapach zwierzyny i jej krew.
Uasi przypomniały się natomiast słowa swojego ojca, które pewnego dnia przekaże swojemu następcy.
Erevu połknął.
-Pycha!
Zanurzył się ponownie w mięsie, wyrywając kolejny kawałek. Shetani zbliżyła się do brata, by również zaczerpnąć posiłku. Syknęła, by podzielił się mięsem, przytrzymała je łapkami i wbiła kły. Faktycznie było pycha. Miękkie i syte.
Oba lwiątka jadły szybko i z roszkoszą. Przeżuwając kawałek po kawałku, warczały na siebie, by zdobyć więcej. Gdy jednak całe mięso zniknęło, Uasi łapą zgarnęła kości, by nie zjadły ich lwiątka. Erevu i Shetani węszyli w powietrzu, ciekawi, czy dostaną więcej.
-Byłem pierwszy! Chce więcej!-zarządał Erevu
-Nie myśl o tym!-syknęła Uasi, marszcząc brwi,-Jesteś zbyt młody. Minie wiele czasu, nim ponownie poczujesz zapach krwi.
-Mięsa?-spytała Shetani przechylając głowę na bok.
-Nie mięsa! Mięso jedzą słabi! My, mrocznoziemcy, żywimy się krwią naszych wrogów i zwierzyny. To jest krąg przetrwania!
Shetani i Erevu spojrzeli na siebie. Oboje nie rozumieli jeszcze za dużo o swojej ziemi. Właściwie o żadnej ziemi.
Shetani ziewnęła, przez co dostała ogonem w uszy. Uasi wywróciła oczami, ale podniosła ją. Udała się z powrotem w stronę jaskini. Erevu wyprostował się z dumą, by udowodnić matce, że on jest już silny. Nie domyślał się, że będzie to miało w przyszłości wielkie znaczenie.
Gdy dotarli do jaskini, w której mieszkali, Erevu nie wiedział, czy jest już noc. Uasi zrzuciła Shetani na legowisko, po czym opuściła ponownie jaskinię.
-Gdzie idziesz?-zawołał za nią Erevu, ale nie odpowiedziała.
Gdzie zmierzała? Na patrol, polowanie, wodopój?
Erevu ziewnął, czując ogarniające go zmęczenie. Dopiero wtedy przypomniał sobie,że łapki odmawiają mu posłuszeństwa, po długiej wędrówce.
Wdrapał się na podwyższenie, pózniej ułożył się obok siostry na posłaniu. Shetani spała smacznie, z głową ułożoną na ciemnych łapach. Erevu zmrużył oczy, także mając ochotę na chwilę snu.
W tamtym momencie jednak, do jaskini wbiegli Kifo z Uasi. Z pyska lwa zwisały dwa góralki. Uasi jednym susem znalazła się na podwyższeniu.
Chciałbym już być duży!-pomyślał jej syn.
Kifo prędko znalazł się obok partnerki. Oboje zaczęli zajadle jeść przyniosione przez niego łupy. Nic dziwnego.Może jako liderzy mieli więcej pożywienia niż reszta, ale mimo podbicia lasów, mrocznoziemcy wciąż mieli mniej jedzenia niż inne ziemię. Erevu jednak nie narzekał z głodu, dla niego jedzenia było zabawą.
Podniósł się z trudem na łapki, po czym podszedł do rodziców, gdy ci skończyli posiłek.
Uasi nie zwróciła na niego uwagi, natomiast Kifo zerknął na syna uważnie.
Erevu wyprężył dumnie pierś, starając się pokazać ojcu, jak bardzo wydoroślał.
-Jedli dzisiaj mięso,-odezwała się Uasi, przeciągając się. Ułożyła się wygodnie, mając widocznie nadzieję na sen. Kifo położył ogon na jej plecach, po czym zwrócił się do syna:
-Już wkrótce, będziesz gotowy by stoczyć prawdziwą bitwę. I wtedy krew będzie dla ciebie jeszcze lepsza, zapewniam.
-A jeśli moje łapki nie dadzą rady?
-Nabiorą siły. Zaatakujesz wtedy więcej razy, niż jesteś w stanie zliczyć, Erevu
Erevu spojrzał na swoje łapki. Pokiwał głową, czując wstępujące w niego nowe siły.
-Kto był pierwszym przywódcą, zanim nastał czas mamy?-zapytał, chcąc poznać swoją ziemię.
Kifo odpowiedział od razu:
-Haya, to on pierwszy zapragnął zmienić nasz los.Zebrał wszystkich i ruszyli na podbój Lwiej Ziemi. Głupcy przegrali! Następnym był wielki Kesho, zabił strażników mieszkających dawniej w tym lesie.Poległ. Mieszkał kiedyś w tej jaskini. Następni byli Huruma i Kuiba. Przed twoją mamą nie było już najwyższego wodza. Największą pozycję objął jednak Mwana, twój dziadek.
-Czyli mrocznoziemcy są najpotężniejsi!
Kifo skinął głową, następnie położył głowę na łapach, ucinając tym samym rozmowę.
Erevu zawrócił do swojego legowiska. Wtulając się w ciepłą sierść siostry, poprzysiąkł sobie, że jeszcze, że rodzice będą z niego dumni.
******
Heeeej! Witam w nowym rozdziale.Podobał wam się? Bo mi bardzo! Przyjemnie się go pisało.
Kochani, ten tydzień mam pełen nauki, więc nowy rozdział prawdopodobnie pojawi się dopiero w weekend. Mam jednak dobrą wiadomość, wymyśliłam trzy nowe rozdziały, więc sezon 3 ruszy i rozdziały będą pojawiać się regularnie. A uwierzcie, warto było czekać!
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru/dnia! :D
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru/dnia! :D