Erevu uderzył go z lewej, zmuszając, by lew stracił równowagę i runął na ziemię. W oddali zabrzmiał głuchy dzwięk. Błagając o litość, lew spoglądał na Erevu. Lwiak syknął pod nosem, kładąc łapkę na jego gardle. W jego oczach malowała się czysta nienawiść. Poczuł ciepły oddech obok swojego ucha. Jeden ruch.... jedno wyciągnięcie pazurów i....
Erevu gwałtownie się obudził, gdy poczuł ukłucie w bok. Zamrugał wciąż nieprzytomnymi oczami. Wyczuł znajomy zapach, niemal taki sam ostry, więc zmarszczył nos. Wiedział, kto ośmielił się go obudzić. Przewrócił się na plecy. Gdy ponownie ktoś próbował go dzgnąć w bok, Erevu wysilił się, by wystawić kły i wbić je w łapkę napastnika.
Syn Uasi przeciągnął się, gdy z radością usłyszał gniewny syk siostry. Spojrzał na Shetani, machającą gniewnie ogonem. Wpatrywała się w niego z niezmienionym wyrazem oczu.
-Co jest? Nie widzisz kupo futra, że chce spać!-powtórzył identycznie słowa ich matki , gdy próbowali nie raz ją budzić, by się nimi zajęła, lub gdy byli głodni.
Przypomniał sobie nagle smak mięsa, którym uraczyła go dwa dni temu. Wciąż byli za mali na stały pokarm, ale nie mógł nie myśleć o tym, że bardzo pragnie być już dorosłym lwem i zdobywać taką zwierzynę. Mhm.. tylko jak taką zdobyć? Upo.. Upolować? Może? -pomyślał, wstając na równe łapy.
Zmierzył siostrę wzrokiem.
-No?
-No!-mruknęła Shetani