Uasi otworzyła niechętnie oczy.Shetani trącała jej bok.Kiedy dojrzała,że córka wstała,warknęła:
-Co tak długo?!
Uasi usiadła.Spojrzała na horyzont.Było strasznie ciemno,co sugerowało,że nieznane jej słońce,jeszcze nie wzeszło na niebo.Spojrzała ponownie na matkę.
-Jeszcze wieczór,-warknęła Uasi,-czemu mnie budzisz?!
-Nie tym tonem,-Shetani wyciągnęła już łapę by przywalić córce,lecz widząc iskierki w jej oczach,opuściła łapę i uśmiechnęła się szyderczo,-Widzę,że to ci nie przeszkadza.Usta kłamią,ale nie oczy.
Uasi wykrzywiła się i skinęła głową
-Eh...masz rację,chciałam spotkać się wcześciej z przyj..
-Nie używaj tego słowa!-syknęła z jadem Shetani,-tu nie ma przyjaźni,tu króluję tylko nienawiść.\
-Niea najgor...nie wierzę,mamo,-wydusiła lwiczka.
Shetani pochyliła się nad nią
-To uwierz.Weź się w garść,nie chce byś przyniosła mi wstyd,-powiedziała,-idziemy,nauczę cię walczyć
-Znowu?
-Jakie znowu?!-syknęła,-musisz być najlepsza,chyba,że chcesz wylądować na najgorszej pozycji!
Uasi pochyliła głowę.Wraz z matką,opuściła jaskinię.
Ciemno brązowa lwiczka,upadła na ziemię.Jej odech pracował szybko.
-Wstawaj! Atakuj jeszcze raz!
Na głos matki,wstała i od nowa,ustawiła się w pozycji walczącej.Shetani czekała już na odebranie ataku.Uasi przyspieszyła,skacząc pod koniec na matkę.Uderzyła ją łapą.Shetani nie pozostała dłużna,kopnęła ją tak,że lwiczka poleciała kilka metrów dalej.Mimo to,wstała jednak i ponownie,zaatakowała łapą.Shetani,zaśmiała się,co zbiło młodą z tropu.Lwica jednym ruchem,przyspiliła lwiczę do ziemi.
-Słabo! Jesteś beznadziejna!
-Staram się,-warknęła Uasi
-Widzę,-warknęła Shetani,-wiesz,może już lepiej wracaj do jaskini..odpocznij,-jej głos złagodniał.Pomogła wstać córce ,po czym oddaliła się znacznie,rzuciła tylko przez ramie,-no na co czekasz?!
Uasi kiwnęła głową i szybkim krokiem,pognała w stronę jaskini,W brzuchu jej zaburczało.Lwiczka zatrzymała się.
Cały dzień nic nie jadłam..a trening,był wyczerpujący.Może..może upoluję coś? Po chwili niepewności,kiwnęła głową.Szła do przodu,ukrywając się w cieniu.Ciemne futro,pomagało jej w tym.Większość lwów jej nie zauważyło,a jak umknęła już przez wzrok któregoś,puszczała to w niepewność.Pomimo tego,że szukała jedzenia,czuła się źle że świadomością,że nie wykonała rozkazu matki.Mimo iż często się sprzeczały,była jednak jej jedyną bliską osobą i na pewno ją kochała,chodź nieznane do końca było jej to uczucie.Wiedziała,że znaczy ono to,że obdarza się kogoś bezpieczeństwem,że bije mocniej serce,że nie chce się tej osoby stracić.Uasi była ciekawa,czy jej mama,myśli tak samo o niej.Ciekawa była także tego,kim był jej ojciec,ale nawet w snach dniach,bała się o to zapytać matki.
Nachwile usiadła,czując zmęczenie ,przeszywające jej ciało.Próbowała uspokoić odech.Przez jej myśl,przemknęła pewna sprawa.
Może mama specjalnie zakończyła wcześniej trening.Widziałam jej zdenerwowanie.Ukrywa coś? Phi.Przedemną! Z resztą..co się dziwić.Jestem dla niej tylko futrzakiem! Wstała,otrzepała się i ponownie ruszyła przed siebie.
Pora odebrać kolejnemu zwierzęciu słodko-gorkie życie!
Było warto-pomyślała,przegryzając ostatni kęs góralka.W brzuchu,nie czuła już takiego uciszku,raczej normalne dla mrocznoziemców napełnienie,czyli jedna mała zdobycz.Ziewnęła.Poczuła się śpiąca,po długiej wędrówce aż do granicy.Wytężyła wzrok.Niedaleko był kamień.Zagrożenie było wysokie,co doskonale wiedziała,w końću urodziła się nie wczoraj,by wiedzieć,że na Mrocznej Ziemi,na pewno,nie jest bezpiecznie.Mimo to,czuła się zbyt senna,by chodźby się ruszyć.Zrobiła to jednak,by podejść do kamienia.Ułożyła się wygodnie,a jej powieki od razu opadły.Porwał ją sen.
Trawa powiewa na wietrze
Ziemia pod łapami jest mięka i żyzna
Uasi kładzie się na plecach
Śmieję się.
Nie jest jednak pewna czy szczerze
Przekręcza się na bok
W oddali widzi znajomą sylwetkę
Lew uśmiecha się
Odwzajemnia to
Lew biegnie w jej stronę
Wstaję,by także zacząć do niego biec..
..kiedy traci grunt pod łapami
Wszystko spowrotem staję się ciemne
A ją znów otaczają drzewa
Dostrzega kolejną sylwetkę
Tym razem mniej wyraźną
Wyszczerze ona kły i rzuca się w jej stronę
Uasi krzyknęła,wyrawając się ze snu.Jej ciało trzęsło się,była cała spocona.Co to było!? Usiadła,by złapać oddech.Co to było?! Powtórzyła.Podsąsnęła kilka razy głową,aż w końcu westchnęła,wypuszczając powietrze.To był tylko zły sen.
-Ale masz zjeżoną sierść!-usłyszała za sobą sorstki śmiech.Od razu,uspokoiła się po niemiłym śnie i odwróciła się z warkotem za siebie.
-Spójrz lepiej na siebie.Ja nawet zjeżona,potrafie się jakoś pokazać!
-Jakoś nie widzę,-odwarkął lewek,-a tak wogóle,miło cię widzieć Uasi,widzę,że nikt cię nie zjadł,kiedy sobie tu smacznie lulałaś
-A szkoda co..-Uasi przewróciła oczami,-Kifo,cieszę się,że ruszyłeś kuper,żeby się spotkać ze mną,Ale...czekaj,pamiętałeś?
-Jak widać,nie tylko ja.Dobrze się wczoraj bawiliśmy nie? Powtóreczka
Lwiątka rzuciły się na siebie dla zabawy.Powalały się na plecy i obrzucały łapami,co i rusz gryząc się w uszy i łapy.W końcu,odskoczyli od siebie.
-To co..mamy jeszcze trochę czasu,-powiedziała,spoglądając w niebo,-umiesz czytać z nieba?
-No..tak trochę,-przyznał,-nigdy jakoś mnie nie uczono.Wiesz,dla mnie,ważniejsza jest każda chwile na naukę,a nie jak ty,na patrzenie w niebo
-Zauważyłam,-przewróciła oczami lwiczka,-chodź lepiej,zanim mi tu całkiem,zaczniej nawijać o głupotach
-Miło mi słyszeć,twój jakże piskliwy głosik
-Uważaj,bo pazurki nie schowane,-powiedziała Uasi,przez ramię,po czym pobiegła przed siebie.Kifo ruszył za nią,co i rusz odwracając się za siebie,by mieć pewność,że napewno nikt go nie zaatakuję.Jak mawiała babcia,przede wszystkim musisz wykryć przeciwnika.Vita..no właśnie.Do myśli lewka dopadło pragnienie,żeby go nie zauważyła,bo wtedy napewno będzie po córce Shetani,którą on naprawdę polubił.
Po chwili,Kifo zdał sobie sprawę z tego,że jest w tyle.Przyspieszył.Po dosłownie minucie,zrównał się z Uasi.Przed ich oczami,przeleciał ptak.Mimo to oboję,nie mieli ochoty przestać biec.Uasi i Kifo,co chwile,próbowali wzajemnie się wyprzedzić.Była to teraz rywalizacja,nie spokojny bieg,w nieznanym im kierunku.
-Dobra starczy,-wydyszała Uasi
-Czyżbyś się podała?-zakpił Kifo,uśmiechając się szyderczo.
-Nie mysi móźdzku,-odpowiedziała tym samym uśmiechem lwiczka,-patrz tam!
-Chodzi ci o to drzewo? Drzewo jak drzewo..
-Widziałeś kiedyś u nas drzewo z liśćmi!-zakpiła Uasi,-co powiesz,by trochę tam pobudzować.Może znajdziemy coś do jedzenia?!
Na to słowo,w bruszku lewka zaburczało,więc przyznał lwiczce rację.Uasi kiwnęła głową i wyciągnęła łapę do przodu.Ruszyli równym krokiem w stronę drzewa.Uasi w miarę jak się zbliżali,zdawała sobie sprawę z tego,że drzewo rośnie na granicy.Zdziwił ją ten fakt.
Jakiś odludek,-pomyślała,-
na Mrocznej Ziemi,nie ma dobrej ziemi dla roślin.Już i tak dziwne,że co kolwiek tu rośnie.Właściwie..
-Kifo,-zatrzymała się,-jak myślisz,czemu akurat wszyscy dają się złapać?
Ciemny lewek,odwrócił się w stronę lwiczki i jakby na chwile zaniemówił.
-W jakim sensie?
-No wiesz..-Uasi usiadła,-przecież wszyscy mieszkańcy Mrocznej Ziemi,są tutaj wbrew woli.Przez to,że zostali wygnani na ziemiach..eh,poza tym terenem.
-Tak,a my jako ich dzieci,nie mamy prawa powrotu,-odpowiedział,-to nie jest złe.Mrocznoziemcy rosną w siłę,dajemy sobie radę.
-Nie twierdzę,że nie! Przecież żyjemy,nie?! Chodzi mi o to..wiem,że nie jeden już prubował uciec,to czemu..ciągle łapano.Nie da się uciec
-Strażnicy,-warknął szybko,po czym westchnął,-chodź już,Vita nie może nas tutaj widzieć
-Bo inaczej przetrzepie mi skórę,-zakpiła lwiczka,-nie boję się.Jestem córką Shetani!
Lewek parsknął,po czym ruszył przed siebie,szybkim krokiem.Uasi przewróciła oczami i pognała za lewkiem.Po chwili,oboje byli już pod drzewem.Granicznym drzewem.Oczy Uasi błyszały,kiedy wpatrywała się w czubek drzewa.Nie było specjalnie wielkie,ale było w nim coś,co wyrużniało je spośród innych.Spojrzała porozumiewawczo na Kifo i ruszyła wzdłuż drzewa,uważnie je obkrążając.Lwiczka zatrzymała się przed wydrążoną w drzewie dziuże.Zakryta dużymi liśćmi.Uasi przesunęła je,jednym ruchem łapki i po chwili,była już w środku.Kifo pewnie poszedł za nią.Matka od zawsze go oczyła,żeby nie pokazywał strachu.Nie dał sobie wmówić,że jest gorszy.Właśnie za tą domeną chodził.Spojrzał na swoje łapy.
-Pazury są po to by ich używać,-szepnął
W środku było dziwnie,jak określiły to lwiątka.O dziwo,było jasno.Mogły bez problemu dostrzec się,bez wytężania wzroku,jak czynił to każdy mrocznoziemiec.Lwy z Mrocznej Ziemi,były przyzwyczajone do ciemności.To dla lwiątek było coś nowego,nie koniecznie przyjemnego.Kifo wpatrując się w Uasi zaniemówił.
Ładna,-pomyślał.Rozejrzał się.Oprócz światła,było tu także ciepło.
W drzewie,-zakpił,-
coś nowego.
-Zwiedzamy?-spytał Kifo Uasi
Lwiczka kiwnęła niepewnie głową.Ciekawa była,kto zamieszkiwał to miejsce,bo na pewno,nie mogło być niczyje.
Jeśli mieszka tu jakiś mrocznoziemiec..damy mu radę!-pomyślała z warkotem,ruszając.Drzewo nie było zbyt wielkie,ale miało piętra.Na pierwszym,tym na którym się znajdowali,były tylko zerwane trawy,liście,jak i zwierzyna.Lwiątka wybałuszyły oczy,a przyjemny zapach pokarmu,dotarł do ich nożdzy i tam pozostał.
-Skusimy się?-spytała lwiczka
-No a jak,nikt się nie obrazi,-powiedział dziarsko lewek,ruszając na przód.Wziął góralka dla siebie,a Uasi podał ptaka.Oboję położyli się,gotowi zjeść posiłek.
-Nie wiecie,że nie można kraść,-od razu wstali na dźwięk obcego głosu.Wystawili pazury,obnażyli kły,a ich futra zjeżyły się.
-Kim jesteś?!-warknęli
-Chodź,to przecież typowe dla mrocznoziemców.Sami złodzieje,-ponownie uniusł się głos
-Nie igraj z nami,-syknęła Uasi,-i tak nie wyjdziesz z tąt żywy!
-Skąd to przypuszczenie,-głos zaśmiał się,-przecież nawet nie wiesz lwiczko jak wyglądam,mogę być silniejszy,może ktoś że mną jest,siedzący cicho! Może to ty nie wrócisz do domu
-Twoje słowa nie mają sensu,-prychnęła Uasi,-nawet gdy będzie cię więcej,nawet nie znając twojej siły,mamy przewagę,bo jak sam wspomniałeś jesteśmy mrocznoziemcami.
-Od urodzenia gotowymi zabijać,-syknął Kifo
-Ha,racja,-odezwał się głos,po chwili milczenia,-całkiem mądrze powiedziane.Zjedźcie coś,a później..zapraszam do siebie!
Nie odezwali się,spojrzeli tylko na siebie i w mgnieniu oka,zabrali się za konsumowanie zwierzyny.Była świeża i bardzo dobra,a ich żołądki,poczuły ulgę.Uasi poczuła jednak niepokój,który szybko minął,kiedy lwiak wstał.
-Chodź,sprawdzimy kto tak udaje mądrość,-zakpił z warkotem,wskakując w górę.Uasi poszła w ślad za nim i po chwili i ona,znalazła się na drugim piętrze.
Były tam tylko kamienie.Lwiątka wybałuszyły oczy.Uasi po chwili prychnęła donośnie.
-No nieźle,bawisz się z nami.Nie że mną takie numery,radzę od razu się pokazać,byś konał w mniejszych męczarniach,-syknęła
-Czyżbyś nie lubiła zabawy?-spytał głos,-przecież,jesteś jeszcze lwiątkiem.Ha,no właśnie,lwiątkiem z Mrocznej Ziemi,nie znającym przyjemności!
-Dla nas przyjemnością jest zabijanie,-warknął Kifo
Zza skał,wynużyła się szara głowa,po chwili także ciało.Szary lew,usiadł przed lwiątkami,rzucając na nie szybko zielonymi oczami.Na czole,widniały mu trzy znaki,w odcieniach fioletu i zieleni.Lew wystrzeżył się w głupkowatym uśmiechu.Lwiątka zaniemówiły.
-Widać,że jesteście małymi buntownikami,-lew schylił się i szybko ich powąchał,-zapowiadacie się na świetnym mrocznoziemców,-na te pochwałe,oboje mimo wszystko,wypieli dumnie pierś,-A także parę dobrym przyjaciół,Widzę lojalność.Ha,aż szkoda,że mroczne futra wami głoszą.
-Co masz na myśli?-spytała Uasi,-bycie mrocznoziemcem jest złe?
Lew pochylił się nad nią,a jego uśmiech nie szedł z pyska.
-A ty jak myślisz.Chcesz być nazywana wyrzutkiem,nie będąc nim?
Lwiczka prychnęła
-Wogóle kim ty jesteś?-spytała
-Jestem Kiburi*,młoda mrocznoziemko
Czemu ciągle używa określenia tej ziemi?
-Nie jesteś mrocznoziemcem?-pytanie tym razem zadał Kifo,czujnie wysuwając pazurki.Nikomu na Mrocznej Ziemi nie można ufać.
-Ha! Masz rację,można powiedzieć,że nie jestem.Jestem szamanem,dawno temu tu wysłanym,żeby zapanować nad chorobami.Mrocznoziemcy,te bestie,potrafiące się zabić z byle powodu,przegoniły mnie,a ja..nie mogę już wrócić do mojej ojczyzny.Zobowiązałem się mimo woli zostać i teraz to czynię,-prychnął,-ci mrocznoziemcy..
-Przestań!,-warknęła Uasi,-My przynajmniej reprezentujemy siłę
-Taak? To gdzie młoda lwiczko podziała się Maisha?
-Jaka Maisha?-lwiątka spojrzały na siebie porozumiewawczo
-Oo,nie znacie Maishy? To przecie lwica z Mrocznej Ziemi.Spytajcie o nią,niech wam powiedzą,co się z nią stało.O biedna Maisha!
Uasi
Ale on jest dziwny.Coraz bardziej dopadały mnie myśli o ucieczce.Byłam jednak ciekawa,co ten stary głupiec jeszcze opowie.Maisha? Nie słyszałam o lwicy o takim imieniu.Spojrzałam na Kifo porozumiewawczo.Oboje kiwnęliśmy głową.
-Jesteś dziwnym lwem Kiburi,-powiedziałam,-już lepiej będziemy wracać
-Oo,rozumiem młoda lwiczko,-parsknął,po czym schylił się i wyszeptał mi do ucha,-zapowiadasz się na świetną mrocznoziemkę
Już to mówił.Przewróciłam więc oczami.Kiburi denerwował mnie,ale i intrygował.
-Pamiętajcie,-zwrócił się do nas,-codzinnie rano,wychodzę polować,możecie czasem tu przychodzić i zabierać coś na przekąskę.Pamiętajcie jednak,żeby nikomu o mnie nie wspominać...nie chce nieproszonych gości,-lew położył się,a jego zielone oczy,spojrzały na mnie,-jeśli kiedyś będziecie potrzebować mojej pomocy,rady,jestem do usług.
Po co? Nie powiedziałam jednak tego na głos.Coś wewnątrz mnie zabroniło mi to robić,czyżby przeczucie? Podeszłam bliżej Kifo i stanęłam mu na łapie,żeby słuchał uważnie.Ten tylko cicho zawarczał.
-Okazujemy wdzięczność za twoją propozycję,-ledwie przeszło mi przez usta.Mrocznoziemcy i uprzejmość,brzmi jak początek kiepskiego kawału.Stałam niewzruszona,-dowidzenia!
-Żegnajcie,-odpowiedział
Wraz z Kifo,opuściliśmy drzewo i od razu,skierowaliśmy się do wody.Przed wyjściem,złapałam jeszcze jednego ptaka,by mieć wymówkę dla mamy.Nad wodą,wzięliśmy kilka szybkich łyków i spojrzeliśmy na siebie.
-Przyjaźń jednak istnieje
-Co?!
-Chodzi mi o to ptasi móżdzku,że dobrze się z tobą czuję.Pozostaniesz mi lojalny?
-Tak,-odpowiedział lewek,-cóż,było całkiem miło,tylko ten lew!
-Nie wspominaj już o nim,-parsknęłam,-to co? Wyścig do jaskiń?
-Z przyjemnością
Wzięłam w pysk zdobyć i wraz z Kifo,ruszyłam biegiem w stronę naszych domów.Biegliśmy szybko,ramie w ramie.Wyprzedzaliśmy się jednak co jakiś czas,aż w końcu,dotarliśmy na miejsce.Upuściłam ptaka i rozejrzałam się wokół.Nikogo nie było.A może to tylko pozory?
-Do zobaczenia
-Pa
Przybiliśmy sobie szybko piątki i oboje,ruszyliśmy we własnym kierunku.Wzięłam w pysk ptaka i udałam się do jaskini.Od razu,po przekroczeniu jej progu,poczułam się obserwowana.Upuściłam ptaka i usiadłam.Na samym końcu,siedziała moja matka.Shetani wpatrywała się we mnie,mrużąc oczy.
-Gdzieś ty była!? Jest już godzina śmierci!
-P-przepraszam mamo,-pochyliłam głowę,-byłam głodna,ruszyłam na polowanie.Zobacz,przyniosłam ci ptaka
Podeszła do zwierzyny,łapiąc ją szybko w zęby.Rzuciła go w kąt jaskini.Spojrzałam na nią pytająco.
-Mówiłaś,że każde jedzenie,należy od razu jeść,-zakpiłam
-Milcz Uasi! Ty nic nie rozumiesz! Mogłaś zginąć,-wyczułam w jej głosie jakieś ciepło,lecz po chwili,kiedy już miałam nadzieję,że powie to,na co czekałam,warknęła,-z resztą,byłoby tak lepiej!! Idę zabijać! Niech kolejne życia zostaną zabrane! A tobie radzę spać!
Wyszła.Po prostu wyszła.Chwile jeszcze patrzyłam w ślad za nią,po czym położyłam się z pochyloną głową.Ciągle robie coś źle tak? a tylko chce,by chodź raz,nie była do mnie taka sorstka.No dobra,na co ja liczę.Uczucia nie grają roli,liczy się tylko zysk.Zabij! Wysunęłam pazury.Lub zostań zabitym! Wybiegłam z jaskini.Chuczała we mnie taka energia,że byłam pewna,że z łatwością,wykończe moją pierwszą ofiarę.Już miałam ruszyć do przodu,kiedy przypomniałam sobie o tradycji.To jeszcze nie czas.Warknęłam.Muszę być coraz silniejsza! Musze.Będę tą,którą być powinnam.Tą,którą być powinnam-powtórzyłam.Wskoczyłam na "dach" jaskini,a mój wzrok powędrował ku horyzontowi.Tylko drzewa.Westchnęłam.Coś się musi dalej dziać.Za tymi drzewami czeka coś,na co mam wielką ochotę.Schowałam pazury.W końcu i ja to zdobęde.
|
Pytanie dla was:Jak myślicie,Uasi będzie zła czy dobra? |
*************************************
*arogancki
Hej! Mam nadzieję,że rozdział mimo wszystko się spodobał.Przyznaję się bez bicia,że nie wyszedł najlepiej.Starałam się,a wyszło jak zwykle.Co myślicie o postaci Kiburiego? Jak dla mnie jest tak irytujący,że aż śmieszny.Mogę zdradzić,że jeszcze się pojawi.A sen Uasi...myślicie,że będzie ważny dla historii? Spełni się? Co oznaczał?
Zapraszam do zakładki z bohaterami
Pozdrawiam! c: