piątek, 12 lipca 2024

#47 Zakazane uczucie

    Shetani więcej nie zamierzała dać się złapać. Na Mrocznej Ziemi trudno umknąć przed czujnym wzrokiem Uasi. Swoje spotkania z Sallą musiała ukrywać, odbywały się również niezbyt często. Lwiczka lubiła sposób w jaki Salla się do niej zwracała i jak wiele rzeczy mogła się od niej nauczyć. W tym samym czasie Erevu szkolił się u Uasi i Kifo, stając się coraz silniejszym lwiątkiem. Jego życie towarzyskie również miało się dobrze. Giza nadal prowadziła treningi lwiątek i stopniowo przygotowywała się do swojej misji. Zanim znajdzie się w dżungli, musiała przejść przez pustynię i ominąć Lwią Ziemię. To nie było łatwe zadanie.  
    Czas mijał coraz szybciej i zanim można się było zorientować, Mroczna Ziemia powiększyła się o kilka mniejszych terenów poza lasem. Częste podboje, walki i groźby napędzały mrocznoziemców. Atakowane przez nich stada były małe, zwykle kierowane przez jednego lwa. Uasi lubiła widok strachu w oczach wrogów i smak ich krwi na języku. Jedynym minusem były powroty z walki. Zauważyła, że starsi członkowie Mrocznej Ziemi chodzili zdenerwowani i wszczynali bójki, jakby przypominając sobie stare czasy. Należało uczyć się na błędach przodków, a powrót do przeszłości byłby dla wyrzutków ciosem. Nie mogła do tego dopuścić. Następne dni nabrały intensywności. 
    Giza mogła być zadowolona z misji, która wypadła akurat podczas kryzysu mrocznoziemców. Erevu i Shetani denerwowali ją swoim towarzystwem. Byli coraz starsi, każdy kolejny miesiąc dodawał im pewności siebie. Brat na wiadomość, że to starsza siostra dostała ważną misję i to jeszcze od matki, musiał naprawdę mocno postarać się, żeby zachować negatywne emocje dla siebie.
    Giza zmrużyła oczy na nagłe oślepienie promieniami słońca. Te nieprzyjemnie ogrzewały jej futro. Była przyzwyczajona do ciemności i drzew. Na myśl, że będzie musiała przejść przez pustynię skąpaną w słońcu, miała ochotę warczeć ze złości. Nie zamierzała jednak się wycofywać. Od jej misji zależało wiele. Musiała zdobyć potrzebne informacje. Świadomość, że mogłaby jakoś dopiec lwioziemcom była najlepszą motywacją do stawiania kroków na rozgrzanym piasku. Wkrótce przyzwyczaiła się do słońca i nawet udało jej się ominąć Lwią Ziemię. Zaczęło dręczyć ją pragnienie i głód. Nie pomagał widok latających nad jej głową sępów, czekających tylko na potknięcie złotej lwicy. Ta jednak poruszała się uparcie, w pewnym momencie zaczęła biec. To trochę pomogło szybciej dotrzeć do dżungli. Kiedy jednak Giza przekroczyła jej "próg", kryjąc się w przyjemnym cieniu, niemal od razu osunęła się na ziemię ze zmęczenia. 
    Cały dzień upłynął jej aktywnie. Faktycznie tutejsze zwierzęta często przybywały na Lwią Ziemię i chociaż informacje uzyskane od nich, należały do podstawowych i przeciętnych, Giza miała wrażenie udanego zadania. Mogła pogrozić kilku osobnikom, zabić jakiegoś kolorowego ptaka na obiad i jeszcze zniszczyć spokój w dżungli. 
    Złota lwica pochyliła się, biorąc kilka łyków orzeźwiającej wody z wodospadu. Dżungla bardzo różniła się od Mrocznej Ziemi. Chciała wracać do domu i zdać raport Uasi. 
    - Sun.
    Znieruchomiała. To imię. 
    Odwróciła się powoli tylko po to, żeby następnie wylądować na ziemi, przygnieciona przez znajomego lwa. Do nosa doleciał jej zapach Lwiej Ziemi.
    Tylko jeden lew mógł nadal pamiętać to imię, które przybrała jako szpieg Mrocznej Ziemi. 
    Z głośnym rykiem wyrwała się spod ciała lwa i zaatakowała go łapą z wysuniętymi pazurami. Simba wykonał unik, jednak odpowiedział na atak. Ziemia drżała pod ich ciałami, kiedy walczyli o utrzymanie przewagi.
    - Stęskniłeś się, wasza zapchlona wysokość? - warknęła, uderzając go w brzuch z tylnych łap. - Nazywam się Giza. Czyżby pamięć zawiodła?
    - Ma się na tyle świetnie, że twoja zdrada wciąż śni mi się po nocach! - wykrzyczał, gryząc ją łapę. 
    - Cieszę się, że wywarłam na tobie takie wrażenie. - odpowiedziała, zadając lwu bolesne uderzenie. Simba odskoczył, sycząc z bólu. Dopiero wtedy spojrzał jej w oczy. W oczach Gizy migotała obojętność, podczas gdy czerwone Simby płonęły niczym ogień.
    - Wolałbym zapomnieć.
    - Zaproponowałam ci partnerstwo. Nie chciałeś dołączyć do mojego stada. 
    - Skąd wyrzutki miałyby wiedzieć, czym jest lojalność?
    - Nadrabiamy sprytem i siłą. - warknęła Giza. - Uważasz, że to ja ciebie zawiodłam, podczas kiedy to ty zachowałeś się jak głupiec, oświadczając się praktycznie nieznajomej lwicy. 
    - Zabiłaś mi rodziców!
    - Możesz już teraz podziękować. Dobrze być królem, prawda? 
    - Ty myślisz, że to jest zabawa?! - ryknął urażony. 
    Giza wzruszyła ramionami. 
    - To tylko gra, nie musisz brać jej tak mocno do siebie. 
    - Gra w której zabawiłaś się moimi uczuciami.
    - Sam dałeś się wykorzystać. - prychnęła. - Naprawdę coś do ciebie czuję, ale nie jest to na tyle silne, żeby zdradzić moje stado. 
    Wzrok Simby stał się nagle inny, co wychwyciła bardzo szybko. Zmrużyła ślepia.
    - Co? Mam coś na pysku?
    - Powiedziałaś "czuję", czyli nadal ci się podobam?
    - Zwykłe przejęzyczenie, nie dopowiadaj sobie. - wywróciła oczami. 
    - Chyba oboje jesteśmy od siebie uzależnieni. - westchnął.
    Przyglądała się, jak lew kładzie się na brzegu wody, wpatrując się w jej odbicie. Giza miała teraz okazję odwrócić się i odejść, a nawet zabić króla Lwiej Ziemi. Zamiast tego usiadła obok niego. Czuła, że mają sobie wiele do powiedzenia. 

1 komentarz:

  1. No, no, zapowiada się ciekawie. Zastanawiam się, czy Simba II nadal kocha Gizę, pomimo tego wszystkiego, co zrobiła. A jeśli tak, to czy wybierze miłość zamiast zemsty? Czy też może już dawno przestało mi na niej zależeć, ale będzie udawał, że jest inaczej, by zdobyć zaufanie Gizy i wykorzystać je to zniszczenie jej, Uasi i Mrocznoziemców...

    OdpowiedzUsuń