Uasi przeciągnęła się.Nie była przyzwyczajona,że budzi ją rano snob ciepłego światła.Podobało jej się to jednak.Rozejrzała się po jaskini.Wszyscy jeszcze spali.Typowe.Wstała i równym krokiem opuściła jaskinię.Zamierzała udać się na własnoręczne zwiedzanie terytorium,a także znaleźć kogoś,kto przekaże wiadomość Kifo.Wiadomość,że jest blisko zwyciężtwa.
Nim jednak zdołała chociażby udać się na sawanne,wpadła na kogoś.Szybko się podniosła i z wrogością spojrzała na lwa.
-Uważaj jak chodzisz,okey?!
Lew zamrugał kilka razy ,nim się uśmiechnął.
-Przepraszam..chyba ślepnę na starość.
Uasi zjeżyła futro.Już miała zaatakować,swoją najsilniejszą bronią-językiem,-gdy wygląd lwa wydał jej się znajomy.Oświeciło ją,więc zmarszczyła brwi.
-Król Simba,tak?
-Poprawka ,były król,-następnie przybrał poważny wyraz pyska,-z kim mam do czynienia?
-Uasi.Jestem nowa w stadzie,-odpowiedziała,starając się brzmieć miło.
Nienawidziła tego lwa całym sercem! To on skazał jej matkę na wygnanie.Shetani wiele o nim opowiadała.Wielki król!-prychnęła z kpiną Uasi.Nie miała do niego żadnego szacunku,już od początku opowiadanych przez matkę historii.Miała ochotę go od razu zabić (w tym była najlepsza) ale w porę się powstrzymała.Jeszcze nie teraz.
Spojrzała na własne łapy.
-Ja lepiej już pójdę.Zapoluje i..
-U nas poluje się całym stadem,-uśmiechnął się lew,-Poczekaj trochę.Leah wyprowadzi zaraz lwicę.
Co mogła zrobić?.Skinęła tylko głową.
Dość długo oczekiwała na lwice.Leah uśmiechnęła się do niej szeroko.
-Fajnie,że się zgodziałaś.Nie będzie tak źle!
-Wiem,-mruknęła Uasi.
Cała grupa lwic,ruszyła w stronę pastwisk.Uasi szła na końcu,obok kremowej i rudej lwicy.Pastwisko było pełne stad antylop.Uasi spojrzała na Leah.
-Polujemy po pięć osób.Rozdzielcie się i znajdźcie najsłabszą zdobycz.Uasi,pójdziesz ze mną,dobrze?
Czyli co? Uważasz mnie za słabszą? Ja ci zaraz pokaże,nie potrzebuję litości.Nie ja!-pomyślała.
-Jasne,-odparła kwaśno.
Przyczupnęły ,udając się w głąb żółto-zielonej trawy.Skradały się cicho i bezszelestnie,w stronę antylop ,które znalazła jedna z lwic.Uasi należała do grupy Leah.Szła na końcu,cicho przemieszczając się.Skupiła się.
Gałązka złamała się,a cichy szelest,rozbudził antylopy,uciekły.Brązowa lwica,o jasnych oczach,spojrzała wściekła na Uasi.
-Coś zrobiła!
-Spokojnie,Kukaa, nie ma powodu do złości.Następnym razem się uda,-zwróciła się do Uasi.Ruszyły na trop drugiego stada i szybko je znalazły.Znów podeszły do polowania.Tym razem Uasi bardziej uważała.
Nadszedł moment skoku.Brązowa wyprężyła mięśnie i na znak,skoczyła.Wylądowała na zadzie antylopy,kiedy inne rzuciły się na jej szyję.Uasi ześlizgnęła się i niezadowolona,skoczyła na równe łapy,w pogoni za uciekającą antylopą.Biegła szybko,ale zaczęło kręcić się jej w głowie.Może to przez słońce.Tak czy siak,kiedy skoczyła,antylopa kopnęła ją w szczękę i biedna lwica padła na ziemię.
Chwile później,podeszła do niej Leah.Wyglądała na zmartwioną.
Głupia lwioziemka..
-Nic ci nie jest Uasi?
-Nie.
-Powinnaś udać się do Rafikiego
-Po co?-spytała,wstając.
Reszta lwic odeszła,ciągnąc za sobą zwierzynę.
-Tyle złapałyście?
-Dokładnie.Nie przejmuj się tym,że nie umiesz polować,mogę cię nauczyć.
Uasi była wstrząśnięta.Rzeczywiście,kiepsko jej poszło.Dlaczego nie umiała upolować antylopy..skoro polowała na góralki,myszy,ptaki u siebie.
No właśnie...dopadła ją nagła odpowiedź.To było co innego.Zmartwiona,spojrzała na własne łapy.
-Zgoda.Jeśli możesz to mnie naucz.
Miała w tym także inny cel.Albowiem,Leah mogła jej pokażać najlepsze kryjówki.Dwa w jednym,piekielnie dobrze.
Leah zaprowadziła ciemną lwicę do baobabu szamana.Rafiki powitał Leah miło.
-Witaj,jak się czujesz?
-Bardzo dobrze.Dziękuję,Rafiki,ale przyprowadziłam ci dzisiaj Uasi..na polowaniu wydarzył jej się przykry wypadek.
Rafiki zmarszczył brwi,gdy przyglądał się lwicy.Coś mu w niej nie pasowało.Stary szaman widział w niej złą aurę.Uasi rzuciła mu nienawistne spojrzenie.Rafiki westchnął,wyprosił Leah i zajął się ranną.
Szybko ją wyleczył.
-Może ci powróżę,co powiesz?
-Nie..nie chce,-odparła Uasi.Opuściła szybko baobab.Rafiki wyglądał jeszcze trochę za nią.Nie mylił się.Lwica musiała pochodzić z zakazanych miejsc.
Sawa podbiegł w te pędy do Uasi.Otarł się o jej bok,czym zdziwił lwicę.Zarumieniłby się,gdyby nie futro.Wyjąkał:
-Może..miałabyś..ochotę przejść się do dżungli?
-Nie.-Uasi wiedziała,że nie może się narażać na złapanie.
-Oh..no a może zgodzisz się chociaż na spacer na łąkę.
-W sumie,czemu by nie?
Sawa miał ochotę skakać z radości.Poprowadził znajomą w stronę łąki.
Po drodze dużo rozmawiali,a właściwie odpowiadali na swoje pytania.
-Nie masz rodzeństwa Sawa?
-Nie.Jakoś tak nigdy się nie udało namówić rodziców,-spojrzał w niebo,nie zwalniając,-czasem czuję się jak jeden z wyrzutków..z Ziemi Wyrzutków.
-Mrocznej?
-Tak..i wiesz..
-Co takiego jest ciekawego w Mrocznej Ziemi, -Uasi skorzystała z momentu,by zadać to pytanie.
-Nic..tylko wyrzutki.Strażnicy ich pilnują.Wiesz,każdy strażnik ma kod,jak ktoś pozna wszystkie cztery,może przecisnąć się na ziemię wygnańców i z niej uciec.
Uasi szokowała ta informacja.
Zaśmiała się.
-Znasz te kody?
-Pewnie!-uśmiechnął się lew,zadowolony z radości lwicy,- M-a K-a B-a i S-a
W nagłej radości,przytuliła lwa mocno.
Ruszyli w dalszą drogę.
Łąka ukazała im się szybko.Uasi z niedowierzaniem wpatrywała się w piękną łakę,iście zieloną.Nie mogąc się powstrzymać ,zbiegła w dół zbocza.Trawa powiewała na wietrze,ziemia pod łapami była mięka i żyzna.Uasi padła na trawę,kładąc się na niej plecami.Niepostrzeżenie śmiała się.Przekręciła się na drugi bok.Sawa podszedł do niej spokojnie.
-Czyli ci się podoba?
Uasi siada
-Tak! Jest reweracyjnie!
Sawa uśmiechnął się szerzej na te słowa i....pocałował Uasi.
Brązowa trwała w tym,puki zaskoczona nie odskoczyła.Odwróciła się,po czym odbiegła. Musiała wszystko przemyśleć.
Sawa zerwał się.
-Uasi,przepraszam!
Ciemna lwica ułożyła się pod Lwią Skałą.Myśli kotłowaly jej w głowie,nie wytrzymała.Pobiegła w stronę Złej Ziemi.Paskudny klimat,przypomniał jej dom.Usiadła.Nie wiedziała czemu,ale pocałunek księcia jej się spodobał.Poczuła rozlewające się ciepło.Marzyła by to powtórzyć.
Ale nie..
Co jej było?
Ale..poczekaj!
Poderwała się.Dlaczego miałaby nie poderwać księcia Sawy? Zdobędzie wtedy jeszcze większą przewagę.
Zmarszczyła brwi.Zrobi to szybko.
Jej uwagę przykuł jednak niewielki czerwono-niebieski ptak.
-Hej! -krzyknęła w jego stronę,-zrobisz coś dla mnie,za kilkadziesiąt ziaren?
-Słucham..-ptak spojrzał na nią,-co takiego?
-Musisz przekazać komuś wiadomość..
***
Unikała Sawy.
Dlatego rano udała się z Leah na polowanie.
Leah dobrze ją uczyła,ciemna starała się wszystko zapamiętać.
Hej.Ten rozdział został sto procent napisany 26.07.2018,a nie jak jego poprzednicy.Szykujcie się na to,że chce zakończyć wszystkie blogi w wakacje.
Mam nadzieję,że rozdział się spodobał.Zakładka "Bohaterowie" wkrótce zostanie zaaktualizowana.
Pozdrawiam c:
Ps:Wróciłam!
Wow! Tyle wspaniałych rozdziałów naraz! Jestem w niebie :D
OdpowiedzUsuń