czwartek, 26 lipca 2018

#12 /Komu można zaufać?/

-Będziesz żywą ofiarą
-Już jest
-Prawda!
-Ha!
-Wrr,chcesz się przekonać?!
-Dawaj!
-Wrrr!
-Wrrr!

Czasem zachowują się jak maleńkie lwiątka,-pomyślała Uasi,nie otwierając jeszcze oczu,-a niby wielkie straszne lwy,a na razie straszne jest to,że potrafią zabić,jak każdy.. Wszystko jest takie samo,a jednak,jakoś się zawsze wyróżnia.
Ciemnobrązowo lwiczka,ziewnęła cicho i otworzyła jasnoniebieskie oczy.Lwy z Czarnych Skał,staczała pojedynek,inni knuli,lub także spali.Uasi nie zamierzała na razie wstawać,miło było leżeć w koncie,gdzie czuć było większe ciepło.Ostatnio,na dworze panował chłód,więc tym bardziej,lubiła się wylegiwać.Pomyśleć,że jeszcze dwa dni temu,włuczyła by się jeszcze.Podwinęła łapki pod siebie.Przez najbliższe dni,Mwana-jej ojciec,nauczył ją tylko i wyłącznie jak posługiwać się władczym tonem,by nikt nie wszedł na głowę.Uasi wolała uczyć się sama,nie chciała od razu zaufać.Zwierzyna jeszcze nie wróciła,więc wciąż czuła głód.Chodziła na wodopój i zapijała to wodą.Widziała tam wczoraj Kifo-pierwszy raz od ostatniego spotkania.Opowiedziała mu o wszystkim,on odpowiedział i rozeszli się,jak by byli samymi kolegami.
Uasi spojrzała na siebie za ramienia.Była dalej małą lwiczką,po której nikt nie mógł się spodziewać wielkiego ataku.To było upokarzające dla mrocznoziemca.Mwana opowiedział jej,że kiedy on był na pozycji lwiątka,już wzbudzał strach,ale Uasi wiedziała,że ona może tylko u najmłodszych lwiątek,bo z Kifo nie chciała zapadać w nienawiść.

-O,młoda się obudziła,-Kivuli rzucił w nią spojrzeniem,-Mwana wyszedł z grupą sprawdzić terytorium,chyba nie chcemy,by ktoś podważał naszą wielkość.
Uasi usiadła
-A dlaczego my symbolizujemy wielkość?
-Bo zło to wielkość,-odparł Mabaya
-Bo Lwy z Czarnych Skał,już takie są,-zmieszał się Shetan
-Aha,-wzruszyła ramionami Uasi
Nie miała zdania co do tych lwów.Oni nie mogli jej zabić,ona nie musiała z nimi rozmawiać.Poznała już większość informacji o każdym z nich,ale to jej nie wystarczyło.Kto wie,może jej spojrzenie prześwieci ich od stóp do głów,wyciągnie brudy? Zaśmiała się wewnętrznie,lecz na zewnątrz,wciąż pozostał obojętny wyraz twarzy.

Mwana pojawił się kilka minut później,a za nim trzy inne lwy.
-Nic nowego,-syknął,po czym zwrócił się do Uasi,-przygotuj się,dzisiaj najważniejsze lekcje
-Lekcje?-kiwnęła głową,po czym wyszła z tego zakątku jaskini,ruszając w stronę innej,mniejszej,w której trenowali po raz pierwszy.
Mwana poszedł za nią
-Co będzie dzisiaj?-spytała lwiczka
-Pierwsza lekcja to walka.Podstawy znasz prawda?-Uasi przytaknęła,-codzinnie będziemy odprawiać jedną bądź dnie lekcje z walką,musisz być w tym najlepsza
Uasi przegryzła wargę i spojrzała na swoje łapy,z wysuniętymi pazurami.
-Gotowa?
-Tak,-przytaknęła i usiadła.Mwana także usiadł.Inaczej się opowiadało,a inaczej działało to w praktyce,dlatego po kilku chwilach,stanęli prosto.Uasi w odpowiedniej pozycji,słuchając rad i uprzedzeń lwa.
Pod koniec,dyszała ciężko.Mwana podniusł wysoko brwi
-Nie będziesz robiła tak po każdej walce?
-W końcu się przyzwyczaję,-odparła,-dawno nie ćwiczyłam
-Pod koniec lekcji,stoczymy prawdziwy pojedynek,-odparł Mwana,-to jeszcze sporo czasu
-Będę starsza,może nawet dam radę cię pokonać,-odpowiedziała lwiczka,ruszając w stronę pierwszego pomieszczenia.Mwana pokręcił głową.Ta mała miała charakterek,mimo wszystko,czuł,że będzie jeszcze blisko sukcesu.

Uasi wybiegła z czarnych jaskiń,gnając w stronę polany,na której wiedziała,że zastanie Kifo.I rzeczywiście,czarny lwiak czekał jakby na nią,siadząc na kamieniu.Uasi uśmiechnęła się szyderczo.
-Co za spotkanie
-Przecież wiedziałaś,że przyjdę,-prychnął,-co chciałaś?
-Muszę,zawsze coś chcieć
-Zwykle..
Uasi pokręciła głową,po czym rzuciła się na lewka,przybijając go do ziemi.Uśmiechnęła się szyderczo,kiedy nie mógł się wydostać.
-Jestem silniejsza,co?
-Chyba śnisz,-rzucił ją z siebie i po chwili,oboję próbowali udowodnić,kto jest lepszy.Uasi myślała z zachwytem,że relacja nie spadła,z kolei Vita,czająca się za skałami,przyglądała się temu z zaciekawieniem.Ta lwiczka tylko mu szkodzi,przez nią może nie być najlepszy,czuję,że ma na niego zły wpływ,-pomyślała,znikając.Jeszcze pozbędę się tej lwiczki,już niedługo..

Mwana czekał na Uasi,a kiedy ta się zjawiła,wbił w nią spojrzenie.
-Następnym razem,trochę szybciej!-syknął
-Nie mam skrzydeł,-prychnęła Uasi,po czym szybko zmieniła temat,-co teraz?
Mwana uśmiechnął się szyderczo
-Chodź
Ruszyli w cieniu,kryjąc się dobrze,dzięki ciemnej sierści.Zatrzymali się przy dawnym "namiocie" lwiczki i ta aż zadżała.Czy miała wracać do dawnego życia samotnika? Dobrze się czuła w Czarnych Skałach,jakby miała władzę nad innymi.
-Wiesz co tu robimy?
-Chyba,-mruknęła Uasi
-Poczekaj tutaj,-Mwana kiwnął głową w jej stronę i zniknął na horyzoncie.Uasi usiadła.Zapowiadało się,że tak szybko się nie pojawi.
Myliła się
Lew wrócił po chwili,lustrując ją wzrokiem,ciagnąc za sobą ciało lwicy.Położył ją przed lwiczką,a ta obejrząła ją z podziwem.
-Szybko się uwinołeś
-To nie taka trudna praca,-odpowiedział obojętnie Mwana,-ty też będziesz tak szybko..
-..zabijać,-dokończyła
Mwana kiwnął głową i rozciął brzuch lwicy pazurem,odsłaniając krew.Uasi się skrzywiła.
-Pamiętaj widok tylko pierwszej krwi ofiary,-powiedział,-ale zapach każdej.
Uasi kiwnęła głową,pochyliła się i powąchała czerwoną ciecz,krzywiąc się.
-Nie czuję aż takiego pociągu do tego
Lew kiwnął głową
-To tyle
-Tyle,-powtórzyła
Zostawili zabite ciało,spowrotem zbliżając się w stronę Czarnych Skał.

-Pomału robisz postępy,-powiedział Mwana
-Mhm,-mruknęła,-Mwana,dlaczego nie chciałeś potomka?
Zatrzymali się,by lew na nią spojrzał wyraźnie.Jego pysk nie zdradzał żadnych emocji.
-Bo lwiątka są zwykle słabością,-odparł,-Cierpi się po ich stracie,jeśli są ci bliskie.Dlatego,nie okazujemy im przywiązania,-po czym dodał,-Uasi..jesteś mrocznoziemką,wygnańcem,musisz nauczyć się,że nie można mieć sumienia i odpowiedzieć sobie na pytanie,czy określa cię dobro czy zło?
-Zło,-powiedziała pewnie ciemna
-Pewna nie możesz być,-syknął,-to się okaże z czasem
Nosem dotknął jej boku,po czym ruszył szybkim krokiem przed siebie.Uasi ruszyła za nim.A kiedy już leżała w swoim kącie,obserwujac rozmawiające i pomału wychodzące z jaskini lwy,w jej głowie utwiło pewne pytanie,na które odpowiedź było jej trudno znaleźć.Kifo-czy zawsze będzie przyjacielem,Mwana-czy zawsze będzie chciał być po jej stronie.Uasi mocno zacisnęła łapki.Komu można zaufać? Komu Ona,może zaufać? Z tą myślą,zapadła w niespokojny sen.

Trawa powiewa na wietrze
Ziemia pod łapami jest mięka i żyzna
Uasi kładzie się na plecach
Śmieję się.
Nie jest jednak pewna czy szczerze
Przekręcza się na bok
W oddali widzi znajomą sylwetkę
Lew uśmiecha się
Odwzajemnia to
Lew biegnie w jej stronę
Wstaję,by także zacząć do niego biec..
..kiedy traci grunt pod łapami
Wszystko spowrotem staję się ciemne
A ją znów otaczają drzewa
Dostrzega kolejną sylwetkę
Tym razem mniej wyraźną
Wyszczerze ona kły i rzuca się w jej stronę


Hej! No i kolejny rozdział za nami.Mam nadzieję,że się spodobał i oczywiście przepraszam,że ciągle daję fragmenty z uwielbieniem zabijania i krwi,ale próbuję dobrze przybliżyć obraz mrocznoziemców.
Pozdrawiam c:

1 komentarz:

  1. Znajomy lew to zapewne Kifo,
    a "niewyraźna sylwetka" to - jak przypuszczam - Vita .

    Dzięki za rozdział ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń