czwartek, 2 sierpnia 2018

#23 /Zemsta-musi być brutalna/

Uasi ze zdziwieniem odkryła,że leży obok Sawy.Przeciągnęła się,po czym szturchnęła lwa by się obudził.Książe od razu na nią spojrzał,przeciągnął się i usiadł.
Uasi spojrzała na niego porozumiewawczo.Była głodna.Sawa uśmiechnął się.
-Będziesz miała dużo czasu na polowanie podczas porannego obchodu.Chodź
Wzruszyła ramionami,nim ruszyła za złotym lwem.Szli spokojnie,czujnie się rozglądając. Zatrzymali się blisko wodopoju,napili ,lecz nim ruszyli w dalszą drogę,Uasi upolowała im dwa góralki.Od razu zabrali się do jedzenia,a Uasi ze śmiechem żartowała sobie z lwa i na odwrót.Ruszyli dalej.

Szli powoli,podczas kiedy słońce pomału osiągało najwyższy punkt.Sawa popatrzył na Uasi i już chciał coś powiedzieć,kiedy dosłyszał,że ktoś go woła.Odwróciwszy się,zauważył Kovu biegnącego w jego stronę wraz z dwójką strażników.Zdziwił się.
-Poczekaj chwile..-zwrócił się do ciemnej.Sam podbiegł do ciemnego lwa.Kovu wyminął go jednak.Uasi zmarszczyła brwi.Wyczuła kłopoty.
Kovu stanął przed nią pewnie.
-Czemu nakłamałaś? Wiem,że nie jesteś z Ptasiej Ziemi..nie musisz już udawać,wyrzutku,-warknął.
-Tato,co ty opowiadasz..ona nie jest wyrzutkiem!
Kovu go zignorował i wpatrywał się ciągle w Uasi.Ciemna lwica mogła zaprzeczać,prawda... zamiast tego,warknęła jednak:
-Nie zapominaj,że sam byłeś wyrzutkiem! I to do tego synem Ziry..chodź nie biologicznym,-uniosła jedną brew do góry.
Kovu poczuł ogromną złość.Sawa przyglądał się to jednemu to drugiej z zaskoczeniem.Ona była wyrzutkiem? Kłamała?
-Milcz!-syknął Kovu,-Rafiki miał rację..
-Prawda boi?!
-Straż,-Kovu zwrócił się do dwóch lwów,-odprowadźcie ją na Ziemię Wygnańców! i dopilnujcie,żeby tam dotarła..-następnie odwrócił się szybko,odchodząc i ponaglając do tego syna.
Dwójka muskularnych lwów,sięgnęła po skórę na karku Uasi,podnosząc ją.Uasi nie szarpała się.Sawa podbiegł bliżej.
-Zostawcie ją!
-Sawa!-warknął Kovu,odwracając się,-już! marsz na Lwią Skałę!

Lwy ciągnęły Uasi w stronę kaniony.Zwierzęta ciekawskie spoglądały w ślad za nimi.Ptak,który dostarczał wiadomości,wzniósł się w niebo i jak tylko mógł szybko,poleciał w stronę Mrocznej Ziemi.

Uasi zaczęła się szarpać dopiero wtedy,kiedy znaleźli się w samym kanionie.Słońce niemiłosiernie grzało w jej futro.Lwy zacisnęły mocniej kły,ciągnąć ją szybciej.Łapy ciemnej lwicy ocierały się o twarde,gorące podłoże.Uasi pomyślała,że tą samą drogą jej własna matka była syłana na Mroczną Ziemię.Czyli..teraz i ona była wyrzutkiem.Ale takim prawdziwym,nie z urodzenia.Poczuła dumnę i gniew.
Postanowiła,że tak to się nie zakończy.
Tylko nie wiedziała jak może się wyrwać.W końcu wpadła na pomysł.
-Przepraszam,ale czy możecie trochę rozluźnić uścisk,bardzo mnie boli,-poprosiła,najmilej jak umiała,mrugając jasnoniebieskimi oczami.Lwy chwilowo nie chciały się zgodzić,ale wkońcu rozluźnili trochę kły.Uasi,obnażyła kły.Byli silniejsi,ale ona sprytniejsza.Zauważyła półkę skalną.Postanowiła to wykorzystać.Szarpnęła się z całej siły.Kiedy lwy straciły na chwile orientację,odbiegła i szybko wskoczyła na półkę.Tylnymi łapami odepchnęła kilka kamieni,które spadły wprost na lwy. Strażnicy burknęli coś pod nosem,lecz nim zdążyli zareagować,Uasi powaliła ich ,z całej siły wbijając pazury w ich brzuchy. Uasi westchnęła.Nigdy nie czuła takiej adrenaliny.Nie docenili jej...ale teraz Kovu za wszystko zapłaci.Uasi pomyślała,żę powinna raz na zawsze pozbyć się wrogów i chodź będzie to trudne..musiała i chciała.

Puściła się biegiem z powrotem w stronę Lwiej Ziemi.Biegła co tchu w płucach,chciała dotrzeć tam przez nocą.
Na szczęście biegła szybko,chodź musiała przyznać,że była bardzo zmęczona.Nim jednak niebo pokryły gwiazdy,była na miejscu.Ukryła się w wysokiej trawie.Postanowiła najpierw coś upolować.Zakradła się i na jej szczęście,udało się jej złapać kilka góralków,które zjadła ze smakiem.

Pierwszym jej celem postanowiła,że powinien paść Rafiki.Musiała otóż ukraść pewną truciznę,której zamierzała użyć.Szybkim krokiem zbliżyła się do baobabu,od razu rozpoznając o które liście jej chodziło.Oszczędziłaby szamana,gdyby nie to,że przez niego Kovu dowiedział się o niej.A tak przynajmniej wymikało z jego słów.Do tego,jeśli zabiję Rafikiego,Lwia Ziemia straci oparcie zdrowia.
Szaman leżał na własnym posłaniu z liści,wyczuł jednak lwicę i spojrzał na nią gniewnie.Uasi uśmiechnęła się szyderczo.
-Dzień dobry,Rafiki.
-Czego chcesz?-zmarszczył brwi
-Twojej krwi,to chyba jasne dla wyrzutka?
-Nie do końca..-Rafiki wstał,-posłuchaj Uasi,twoja matka popełniła duży błąd i ty też go popełniasz,ale w twoim przypadku tak ma wyglądać twoje przeznaczenie.
-Co masz namyśli,-cofnęła się trochę do tyłu,obnażając kły.Była jednak bardzo ciekawa.
-Wiesz,los coś wielkiego ci przygotował,-Rafiki wyprostował się,-no na co czekasz,ruszaj na Mroczną Ziemię..nie bez powodu się tam urodziłaś.
I jakby nigdy nic,położył się spać.Nawet nie obchodziło go to,że może zaszkodzić komuś na Lwiej Skale.Uasi wycofała się.Eh..już mu daruję.Zniknęła w koronie baobabu.Rafiki uśmiechnął się przez sen.On tylko dokonuję przeznaczenia..chodź było bardzo bolesne.

Uasi ziewnęła,było naprawdę już późno.Żałowała,że nie ma u swojego boku Kifo,który by jej pomógł,ani jakiegoś innego sługi.Zawahała się ,nie wiedząc w którą stronę ma się udać.Może potajemnie na Lwią Skałę? A może na granicę? Wkońcu wpadła na pomysł..
*
Kiedy tylko ranem oświetlił krainę lwów,lwice polujące udały się na polowanie.Na przodzie szła Leah,za nią reszta lwic.
-Rozdzielimy się.Do dzieła dziewczyny!

Uasi siedziała cicho w wysokiej trawie,czekając na okazję.Gdy się ta wydarzyła,była dumna.Zniknęła szybko,by jej nie złapali.

-Leah! -Miko podbiegła do złotej lwicy,-chodź szybko!
-Co się stało?-jednak Leah nie poczekała na odpowiedź,a pobiegła za lwicą.Na granicy leżało ciało ich koleżanki od polowań.Leah zmroziło.
-Powiedziałyście już królowi?
-Tak..
Leah jedyne co mogła zrobić,to poczekać aż brązowy lew pojawi się u jej boku.
Kovu otóż od razu zabrał się za rozwikłanie sprawy.Potraktował to jako ostrzeżenie i nic dziwnego,że wyznaczył dodatkowe patrole.Nie mógł pozwolić ,żeby coś się stało jego rodzinie.A co jeśli wyrzutków jest więcej na Lwiej Ziemi?
*

Kovu nie mógł jednak przewidzieć,że Uasi jest bardzo szybka.Czekała już napojona obok wodopoju,a kiedy tylko dojrzała Babu,rzuciła się na niego i błyskawicznie zabiła.Następnym celem  miał paść sam Simba...

Uasi skradała się wolno w stronę Lwiej Skały.Na szczęście nikt jej nie dostrzegał.Zauważyła Sawę,smutno siedzącego u podnóża wielkiej skały.Wzruszyła ramionami.Skradała się dalej.Koło skałek zauważyła rozmawiające Nalę i Kiarę.Może i było to dziwne,ale Uasi uznała,że niepotrzebnie pozbędzie się Kiary i Nali.PO co? Może było to dziwne dla mrocznoziemki,ale uznała,że gdyby Simba nie wygnał jej matki,ona by się nigdy nie urodziła.Skoro więc wiele lwów dzisiaj umrze,to dlaczego by nie oszczędzić tej dwójki,jako prezent.
Uasi postanowiła więc się wolno wycofać.Miała kilka celów im już odpuści.

Uasi była zdecydowanie w swoim żywiole.Lwia Ziemia szybko poznała,że mrocznoziemka uciekła,kiedy znaleziono kilku strażników martwych,a inną część zranionych.Kovu zdziwił się,jak potężna musiała być ta mała lwica.I co było problemem,jej cały naród!
Udał się więc szybko do Simby.Starszy lew ze spokojem odsypiał.Spojrzał na Kovu jednak od razu.
-Simba,co ty wyprawiasz,nie martwisz się w ogóle! Ci wyrzutki...Simba,musimy spalić las,w ten sposób,pozbędziemy się ich raz na zawsze.
-Więc to zrób,-Simba wzruszył ramionami.On wiedział,dlaczego Uasi wróciła.Chciała jego i jego dostanie,byle oszczędziła życie jego rodzinie.

Kovu zdecydował się,że powinni podpalić las blisko Mrocznej Ziemi.Szedł w stronę granicy pewnym krokiem,musiał o wszystkim poinformować straż graniczną ,a później resztę.Przeszkodził mu jednak pewien widok.Uasi ze spokojem lizała łapę,kiedy go dostrzegła przestała.Kovu skrzywił się i warknął:
-Wynoś się z Lwiej Ziemi.
-Oh Kovu,mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia.Powiedź mi,czemu przyszedłeś sam,nie boisz się?
-Nie zamierzam
Uasi uśmiechnęła się szyderczo,wystawiła pazury i obnażyła kły.
-I widzisz,to jest problem Lwiej Ziemi.Jak myślisz,dlaczego mała lwica daję sobie z wami radę? Bo nie spodziewacie się po niej nic więcej,a jedynie niewinność...Zapomniałeś jak to być wyrzutkiem?
Oboje skoczyli na siebie,zacięcie się gryząc i drapiąc.Uasi wykonała sprytny ruch i ugryzła lwa w tylną łapę,przez co stracił na chwile równowagę,nim udrapał oko Uasi.Córka Shetani syknęła z bólu,dotknęła łapą oka.Powstała na nim blizna...skaza...
Warknęła buntowniczo.Ona sama całe życie była buntownicza.Skoczyła prosto na lwa,ale Kovu odepchnął ją tylnymi łapami.Uasi poczuła jego pazury,kiedy upadła obok.Zawyła z bólu.Ale nie..ona się nie poddaję! Skoczyła na proste łapy,w jej oczach błysnęła furia.Wszystko albo nic.Wskoczyła na lwa,tym razem na plecy,wbiła w nie pazury,złapała za szyję,a szarpanie Kovu tylko jej pomogło...
*
 
-Witaj Simba..-Uasi stanęła naprost złotego lwa.Simba z niedowierzaniem wpatrywał się w ciało Kovu,które całe krwawiło.
Westchnął:
-Kiedy mój syn Kion został zabity przez twoją matkę,sądziłem że ten rozdział zamknie się na zawsze.A gdy Rafiki uświadomił mi miesięcy wcześniej,że przybędzie do nas jej córka,chciałem od razu się ciebie pozbyć,ale Rafiki miał rację..każdy ustala inną drogę.
-Rafiki  żyję..
Simba zdziwiony spojrzał na nią.
-Oszczędziłam go,-Uasi mówiła czystą prawdę -Ale ciebie nie...za to..za to..
-Ja i tak wkrótce odejdę z Kręgu Życia,jak Kovu,Babu..czy te niewinne lwy..nie boję się,ale proszę byś oszczędziła moją córkę,żonę i wnuka.
Uasi skinęła głową.
-Nie musisz się obawiać,przeżyją.
Wskoczyła na Simbę ,wbijając pazury w jego ciało.Lew nic nie komentował.Uasi jednak odkryła,że nadeszła noc.Gwiazdy świeciły jasno.
-Cieszę się,że mogę odejść w gwiezdną noc,-szepnął Simba,-wkrótce zobaczę tych których kocham ,a utraciłem...
Uasi zastanowiła się.
-Dlaczego nie walczysz,nie sprawia mi przyjemności zabijanie tych,którzy nie walczą..nie obchodzi mnie też to,czy ktoś mówi mi jak ten głuchy szaman czy mogę mieć przeznaczenie czy nie.Jeszcze nie wiem,jaki mam los.
Simba zmrużył oczy.Tak..ona była bardziej podła niż Zira,ale się nie dziwił,w dużej mierze to jego wina.Nic nie robił,by zmienić życię lwiątek urodzonych jako dzieci wyrzutków.Uważał jednak,że Lwią Ziemią zajął się bardzo dobrze,podobnie jak Złą Ziemią na której zaczęła już rosnąć trawa.A teraz odchodził jak na króla przystało,prawda?
Uasi wbiła pazury głębiej,zabierając życię lwu,który teraz znalazł się na niebie jako błyszcząca gwiazda.

Uasi odwróciła się szybko,nie mogła się jednak powstrzymać i spojrzała na gwiaździste niebo.Tak matko,pomściłam cię...tak ojce,zemściłam się...a teraz przyszła kolej,by pozostać sobą..
 
 
Zaczęła odchodzić w stronę granicy,tą noc spędzi jeszcze na Lwiej Ziemi.
 
 
Przepraszam,jeśli się nie spodobał.Samo zabijanie...ale cóż,tak to miało być od początku w planie Uasi.Podobał się? Mam nadzieję,że tak.. Jeszcze dzisiaj rozdział kolejny-24 Pozdrawiam c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz