sobota, 18 sierpnia 2018

#32 /Pora wyruszać/

Giza westchnęła ciężko. Odwróciła się w stronę Uasi. Lwica siedziała spokojnie na grubej gałęzi obok niej.Obie wpatrywały się w horyzont.
-Matko..jesteś pewna?
-Chyba się nie boisz?-rzuciła Uasi
Giza przełknęła ślinę.Skłamała:
-Nie boję.Tylko ..Lwia Ziemia..co jeśli rozpoznają we mnie wyrzutka?
-We mnie nie rozpoznali. Dasz sobie radę ,w końcu masz w sobie moją krew.
Uasi zeskoczyła z drzewa.
Giza jeszcze na chwile spojrzała przed siebie ,nim zrobiła to samo.

Był ciemny dzień.
Giza szła spokojnie za Uasi, chodź w środku buzowała.Po raz pierwszy miała opuścić Mroczną Ziemię. Nawet nie wiedziała,co ją czeka dalej.Miała jednak misję.

Uasi poprowadziła ją do ich jaskini.
Leżała na środku świeża zebra ,ale Giza nie miała ochoty jeść.
Uasi osiadła naprzeciw niej.Zaczęła tłumaczyć córkę, co powinna wiedzieć o manierach,grzecznym zachowaniu innym świecie ,który pozna wkrótce.
-Tylko nie zawiedź mnie,- wystawiła pazury.
Giza przełknęła nerwowo ślinę.

Resztę dnia,spędziła wpatrując się w rozmowę jej dawnych przyjaciół. Nie rozmawiała z nimi tak długo..
Chciała już to zrobić,ale się powtrzymała. Nie teraz ,po powrocie. Musi być w pełni skupiona na swoim celu.

Tej nocy spała niespokojnie,więc krótko.

Uasi obudziła ją  i wraz z Kifo wyprowadzili w stronę wodopoju.Cała trójka się napiła.
W pobliżu zauważyli stado ptaków.Przystąpili więc do polowania. Po posiłku, Giza wiedziała co teraz nastąpi.

Wraz z rodzicami szła przez ciemny las.
Do Uasi napływały ciemne wspomnienia, jak musiała przez niego uciekać. Jej córki nigdy to nie spotka.

Gdy dotarli do jego skraju ,Uasi spojrzała na Gizę uważnie. W jej oczach coś błysnęło. Giza pochyliła z szacunkiem głowę.
-Wykonam misję do końca.
-Pamiętasz wszystko co ci mówiłam?
-Wszystko
-Umiesz walczyć?-spytał Kifo
-Zawsze i wszędzie
-Jest gotowa,- Kifo spojrzał na córkę. Skinął jej głową ,ogonem przejechał po jej policzku.Poczekał,aż Uasi zrobi to samo i oboje odbiegli. Giza dosłyszała jeszcze słowa matki.
-Masz się nie bać.

Giza wystawiła pazury, zamknęła oczy i rzuciła się przed siebie.
Biegła szybko ,nie zwalniając.
Nawet nie rozglądała się po pustynii, czy nie przejmowała grzejącym w plecy słońcem. SŁOŃCEM? Zatrzymała się gwałtownie.Zmrużyła oczy,by spojrzeć na daleki punkt.Pierwszy raz widziała coś takiego i czuła.
Pod łapami poczuła wkrótce nieznaną miękką trawę .Zauważyła nieznane jej owady.Aż nie mogła się powstrzymać,żeby machnąć ogonem.
Pokręciła głową szybko.Misja wciąż czekała.
Giza zerwała się do biegu.

Wkrótce lwica wkroczyła do kanionu.Tu mogli czaić się wrodzy strażnicy,więc musiała być ostrożna.Biegła przez kanion tak,by jej kroki nie były zbyt głośne.Zamażyła nawet ,by pobawić się jakąś kością,jak za lwiątka.Dla uspokojenia.

Z ulgą uznała,że nic się nie stało i bezpiecznie wyszła z kanionu ,w którym tak wiele złego spotkało jej babcię i mamę.
Jej oczy rozszerzyły się,kiedy spojrzała przed siebie.Lwia Ziemia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz