sobota, 18 sierpnia 2018

#37 /Powrót do starych stron/

Śmierć Leah wstrząsnęła całą Lwią Ziemią. Królowa, partnerka, matka i przyjaciółka, została znaleziona martwa przy jaskini stada.

Kiedy rano znalazł ją Sawa, nie mógł powstrzymać łez.
Kazał od razu znaleźć winowajcę.

Simba też ciężko przeżył śmierć matki. Pocieszał się towarzystwem Gizy. Lwica jednak czuła tylko sadysfakcje, wszystko udało się dobrze.

Tak przynajmniej myślała,aż szaman uśmiechnął się w jej stronę ,po pogrzebie królowej.
-Widzę,że znaleźliście winowajcę.
-O co ci chodzi?-spytał Sawa,-kto zabił moją żonę?
-Po wizycie w wodopoju, niektóre części ciała się farbują.Czy ktoś nie ma może zielonych łap?
Wszyscy członkowie stada ,spojrzeli na swoje łapy wzajemnie.
Giza wybałuszyła oczy .Była wściekła i zamierzała zabić później szamana.
Nie zdążyła ukrył łap.
Jedna z lwic krzyknęła:
-Zabójczyni!
Sawa od razu podskoczył do niej,zmroził ją wzrokiem.
-Dlaczego to zrobiłaś!?
-Tato..to nie ona..to przecież ..
Giza uśmiechnęła się szyderczo.
-Spróbuj tylko mnie tknąć,a nie przejdziesz żywy.Jestem Giza ,przynoszę pozdrowienia od Uasi.
Sawy oczy rozszerzyły się.Ona miała takie same oczy...jak ona... To była jej córka,domyślił się.
Cofnął się o kilka kroków.
-Dalej chce klęski dla mojego królestwa?
-A niby mi się nie udało? Rzeka, Leah ,wszystko jest dobrze,-odwróciła się. Akurat napotkała wzrok księcia Simby. Odbijał się w nich żal.
Giza ominęła go .Puściła się biegiem w stronę granicy.

-Co robimy królu?-spytała jakaś lwica
-Zostawcie ją.Pewnie wróci do siebie. Idźcie na polowanie.
Lwice skinęły głowami,odchodząc.
Sawa spojrzał zatroskany na syna.
Podszedł bliżej i przytulił lwa.
Simba odskoczył.
-Zostaw mnie samego.
-Synu..
-Wybacz tato,- Simba odwrócił wzrok, -ale nie potrafię się cieszyć.Jest mi tak cholernie źle.
*
Naiwnymi niech będą ci, którzy myśleli,że córka Uasi odpuści.

Skierowała się do baobabu ,gdzie szybko zabiła szamana.

Złota lwica ,ciągle skradała się blisko granicy.Dlatego widziała polowanie lwic i miała sadysfakcje,gdy im się nie udało.Lwia Ziemia pójdzie dzisiaj spać głodna.

Giza musiała jednak wykonać jeszcze jeden cel,nim wróci do domu. Zmrużyła oczy. Musiała pozbyć się króla.

Postanowiła działać z samego rana.
Na razie zasnęła w pobliskich krzakach,idealnie ukryta.

Kiedy się obudziła,było jeszcze ciemno.
Lwica przewróciła się na plecy.Wpatrywała się w gwiazdy.Uasi miała rację,były najpiękniejsze.Lwica westchnęła z rozkoszy. Znajdywała różne kombinacje.

Zastanowiła się,czego tak naprawdę chce.Wrócić do mroków swojej ziemi, czy pozostać tutaj. Przełknęła ślinę,gdyż decyzja była dla niej jasna.
Musi jeszcze tylko dotrzymać obietnicy.

Kiedy słońce zaczęło wschodzić, wiedziała,że zauważy Sawę na samotnym patrolu. Od razu stanęła mu naprzeciw,wystawiając pazury.Lew westchnął.
-Nie spodziewałem się,że zobaczę kiedyś dziecko Uasi. Chodź nie jesteś do niej ani trochę podobna.Zbyt łagodna.
-Myśl sobie co chcesz, nie obchodzi mnie to. Przybyłam się ciebie pozbyć,- zaczęła podchodzić do lwa.
Sawa wystawił pazury. Był gotowy.

Kiedy Giza na niego wskoczyła,padł na plecy,odepchnął ją tylnymi łapami. Ale właśnie o to chodziło Gizie.
Kiedy tylko Sawa wstał,rozpędziła się, wskoczyła mu na plecy, wgryzła w kark. Lew wiercił się jak szalony ,ale nie dał rady rzucić lwicy.Za mocno się trzymała.
Giza wbiła w niego pazury i szybkim gestem,odebrała mu życie. Sawa padł na ziemię,odchodząc z Kręgu Życia.

Giza odwróciła się by spojrzeć na Lwią Skałę.
To nie był jej dom.
Zamierzała jednak kogoś poszukać.

Szybko znalazła Sawę ,siedzącego u brzegu wodopoju.
Podeszła bliżej niego i lew gwałtownie się odwrócił.
-Co ty chcesz?!
-Muszę wracać do mojego domu.Ale wcześniej,chciałam zapytać,czy chcesz iść ze mną.Będziemy stanowić dobrą parę.Będę ci oddana.
-To niemożliwę. Brałem cię za kogoś innego.Kłamałaś Su- Giza. Nie chce cię znać.
Giza westchnęła.
-Jak wolisz. Ale powiem ci jedno.. jesteś beznadziejny
Ta decyzja zraniła ją.Nie wiedziała czemu,ale jednak chciała by lew poszedł za nią,lub zatrzymał ją tutaj.
Uderzyła go w pysk,odwróciła się napięcie i biegiem ruszyła w stronę granicy.
Simba westchnął.

Przepraszam że krótki,ale może fabuła się spodobała? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz