-Myślisz,że to nic poważnego?-spytała ptasia służaca,kiedy Uasi rano wstała, wskoczyła na dach jaskini i przygląda się horyzontowi.
-Lwy ciągle się kłócą. Nie mamy zdrajców?
-Ostatnio ,kiedy pozbyliśmy się tego lwa z pomarańczowym nosem..
-Nguvu
-No właśnie. Zostało spokojniech.Nikt nie planuję reberii.
-Bardzo dobrze.
Uasi jeszcze na chwile tęsknie spojrzała przed siebie ,zeskoczyła ,by wejść do jaskini. Kifo niemal w tym samym czasie, przekroczył jej próg,więc się zderzyli.
-Co ty robisz?-syknął Kifo
-Wracam do domu,-burknęła Uasi
-Może wyjdziesz na polowanie? Zjadłbym coś
-To samie sam złap,-jednak pomysł jej się na tyle spodobał,że odbiegła w stronę lasu.
Kifo teraz wskoczył na dach .Oglądał jak znów rozpoczyna się nowy dzień w ich stadzie.
-Myślałem kiedyś,że przydałby się ktoś,kto by nas informował,czy jest dzień czy noc.
-Świetnie.Znam kogoś takiego,-majordamuska nastroszyła piórka z uciechy.
Kifo burknął coś po nosem,nim odpowiedział:
-Ale zdecydowałem,że tak jest dobrze.Przynajmniej jesteśmy aktywni i za dnia i w nocy.
-Kto wie ,czy właśnie nie jest noc,-rzuciła żartem ptaszka.
*
Uasi wolno skradała się w stronę góralka. Zwierzę skubało trawkę niczego nie świadome, kiedy nagle lwica wskoczyła na niego.Wbiła pazury,tym go zabijając.Zwierzak zdążył jednak pisnąć.
Uasi zaklnęła pod nosem.Teraz całą zwierzynę spłoszył.
Złapała nieżyjącego góralka i położyła go na piątce pozostałych. Tyle powinno na dzisiaj starczyć.
Miała je już wziąć ,kiedy szara lwica wyszła jej naprzeciw.Uśmiechnęła się szyderczo.
-Przypuszczam ,że to dla mnie
-Upoluj sobie własną,-syknęła Uasi
Mogła przypuszczać,że lwica jej nie poznała,lub była nowa.Przecież dalej podrzucali im zdrajców, chodź zadziej.
-Skoro ją spłoszyłaś swoim paskudnym pyskiem to nie mogę. Oddawaj,-syknęła lwica,-albo cię zabiję.
Uasi także wystawiła pazury, Kiedyś jak była lwiątkiem ,może mogli z nią tak grać ,ale teraz nie. Dorosłość była lepsza.
Wskoczyła na lwicę i bez celegieli ,zabiła ją rozcinając jej brzuch. Krew się wylała, lwica dostała wstrząsów.
Uasi zaśmiała się gorzko.
-Już się boję.
Złapała całą swoją zdobycz i jak nigdy nic ,wróciła do jaskini.
Na miejscu już czekała na nią Giza.
Lwiczka podbiegła do niej.
Odebrała swojego góralki i zaczęła go łapczywie jeść.
Minął miesiąc, od kąt mieszkała z prawdziwymi rodzicami.Wogóle nie wychodziła z jaskini.Miała własne posłanie ,dobre jedzenie i wodę w miseczce z owoca.
-Gdzie twój ojciec?-spytała Uasi
-Musiał wyjść coś załatwić.Prosił,by mu coś zostawić,-mruknęła lwiczka ,przełykając kęs jedzenia
Uasi pokręciła przecznie głową.
-Jego niedoczekanie. Więcej dla nas.
-Kto późno przychodzi, ten sam sobie szkodzi,-powiedziała Giza,- sama wymyśliłam.Podoba się?
Uasi skinęła głową.
Zabrały się do dalszego jedzenia.
Po obiedzie, Uasi wpadła na pewien pomysł.
Trąciła nosem Gizę ,rozkazując jej tym samym wyjść za sobą.
Poprowadziła lwiczkę w nieznaną jej stronę.
Złota szła cały czas za matką z ciekawością rozglądając się wokół.
Zatrzymały się w końcu na jakimś odcinku trasy, gdzie nie było ani jednej zieleniny, a drzewa były spalone.
-Co będziemy robić?
-Nauczę cię walczyć.Coś podstawowego,-powiedziała Uasi
Giza podskoczyła zadowolona. Właśnie na to czekała.
Z upartością zaczęła słuchać wskazówek ciemnej lwicy.
A następnie przyszła kolej by je powtarzała.
Uasi uznała,że lwiczka ma do tego smykałkę.
Przypomniała sobie,jak to ona sama uczyła się walczyć po raz pierwszy z Shetani.
Uasi podeszła do Gizy i lekko ją przytuliła go siebie.Giza uśmiechnęła się.Uasi polizała ją za uchem. Miła chwila minęła jednak szybko.Lwica wyprostowała się.
-Okej ,poćwiczymy jeszcze trochę i możemy wracać do domu.
Giza skinęła głową.
Lwiątko z przyjemnością zasnęło na swoim posłaniu,kiedy tylko wróciły.
Uasi nie mogła zrobić tego samego. Najpierw ponownie zapolowała ,następnie ruszyła na patrol i dopiero gdy Kifo wrócił do jaskini, a inne ziemię spowiła noc, mogła odetchnąć z ulgą.
Ułożyła się i miała zasnąć, jak szary lew,
kiedy majordamuska ją zawołała.
Uasi wyszła z jaskini.
-O co chodzi?
-Rajska Ziemia straciła ostatniego nastepce.Tak jak chciałaś, zatrułam rzekę tymi ziołami od naszego szamana .Co teraz?
-Jak mają się sprawy na Lwiej Ziemi?
-Znów powróciła do życia i świetlności.Nie to samo co Gepardzia,Ptasia czy Rajska.Oni mają dość was.
-A my wkrótce wypowiemy bitwę,-skinęła głową Uasi,- to zła wiadomość,że Lwia Ziemia wyszła z kryzysu.Zwłaszcza po porze suchej u nich i moim ataku.-westchnęła,-Do potęgi wiedzie nas tylko jedna ścieżka. Znów muszę wysłać tam szpiega.Kogoś kto wykona moją misję.
-Masz już kogoś na oku?-spytała ptaszka,chodź wiedziała ze nie powinna.
Uasi jednak jej nic nie zrobiła.Spojrzała przez swoje ramię na ciemne wnętrze jaskini.
-Tak.Moją córkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz