Giza przeciągnęła się,po czym szklanymi oczami spojrzała przed siebie. Na sawannie malował się cudowny dzień, który jeszcze się nie zaczął.
Wstała i cicho krocząc, wyszła z jaskini.Skusiła się wspiąć na sam czubek.Przyjrzała się horyzontowi. Zapierał wdech w piersiach.Zwłaszcza,kiedy słońce wolno sunęło po niebie,mieniąc się innymi barwami.
Giza westchnęła z ulgą ,spoglądając jeszcze głębiej.Wkrótce to będzie jej.
Rozległy się kroki.Nie zdążyła się odwrócić,kiedy Simba do niej podszedł.Za nim stąpał Sawa .Sun szybko skoczyła na równe łapy.Skłoniła się.
-Przepraszam..
-Nie wiesz,że nie można tutaj wchodzić,jeśli nie jesteś członkiem rodziny królewskiej?-burknął Sawa
-Tak,panie.Przepraszam.To się więcej nie powtórzy.
-Może zajmiesz się czymś pożytecznym? Jak polowanie.
Sun skinęła głową.
Obeszła Sawę i jego syna, szybko schodząc z Lwiej Skały.Czuła na sobie spojrzenia innych lwic.Śmiały się z niej.
Giza zacisnęła zęby. On jeszcze pożałuję ze z nią zadarł. One też.Wszyscy pożałują!
Giza do polowania podeszła cierpliwie. Nie spieszyła się. Skradała się wolno,łapa za łapą.Następnie wykonywała skok, zabijała i ciągnęła zwierzynę na stos.Wkrótce upolowała trzy zebry i pięć antylop. Nie chciało jej się jednak tego ciągnąć na Lwią Skałę ,więc po prostu sobie zostawiła.
Postanowiła pozwiedzać.
Udała się najpierw na skałki,ale widząc spojrzenia lwic, przemierzyła polanę,przeszła wzdłuż granicy,by na końcu znaleźć się nad wodopojem.
Zamoczyła język w jego wodzie i poczuła prawdziwą rozkosz.
Nie daleko rósł jednak ostry cierń i lwica przejechała po nim łapą.Pociekła strużka krwi.Giza syknęła.Od razu spojrzała na łapę.Ślad powinien zniknąć.
Jak z nikąd ,pojawił się Simba. Usiadł obok lwicy.
-To nic takiego. Szaman się tym zajmie.
-W sensie że Rafiki?
-Nie. Rafiki zmarł na jakąś dziwną przypadłość (zawał serca) .Stało się to po tym,jak Uasi Przeklęta, wywołała wielką burzę. Mamy więc nowego szamana,jego ucznia.
-A opowiesz mi więcej o tej..Uasi Przeklętej? Nigdy nie słyszałam.
Simba zawahał się,więc Giza musiała go oczarować.Przybliżyła się bliżej i lekko w niego wtuliła.Lew zamruczał zadowolony.
Opowiedział Sun całą historię,jak Sawa poznał Uasi. Nie widział złośliwego uśmiechu na pysku Gizy.
Lwicy ciężko przeszło przez gardło:
-Ta Uasi jest okropna.
-Racja. Ale Tata mówi,że była zadziwiająco piękna.
-Pewnie tak było
-Wiesz, ja znam inną piękną lwice,-lew wyszeptał do ucha towarzyszki,-jesteś nią ty.
Sun trochę się zarumieniła.
-Chodź.Coś ci pokażę.
Lew pociągnął za sobą lwicę.
Giza szła za nim,aż dotarli do krzaka pełnego kwiatów.Simba wziął jeden w zęby i podał lwicy. Giza podziękowała skinieniem głowy.
Jej serce zabiło szybciej ,ale nie przejęła się. Wpatrywała się w oczy lwa.
Na Lwiej Skale, Leah przytuliła się do Sawy.Ten z niepokojem patrzył na syna,który teraz szedł gdzieś z Sun.
Lew westchnął.
Leah zaciekawiła się.
-Coś nie tak kochany?
-Nie chce by także cierpiał.Co jeśli złamie mu serce?
-Wydaję się porządna. Poza tym,kiedyś będzie musiał pojąć jakąś lwicę za żonę.
Sawa mruknął coś pod nosem ,skinął wcześniej głową.
Leah spojrzała na niego uważnie.
-Myślisz o niej.Myślałam,że już zapomniałeś .Że jesteś szczęśliwy ,-wstała, odwróciła się i szybko zbiegła z Lwiej Skały.
Sawa miał za nią pobiec, ale zaciekawił się jej słowami.Czy naprawdę był oddany do końca tej wstrętnej lwicy? Nie mógł w to uwierzyć .Kochał Leah,syna i.. ją. Sawa westchnął,i położył się.
*
Tym czasem ,
Uasi spojrzała gwałtownie na Kifo.
-Mam nadzieję,że nic jej nie jest,-mruknął Kifo
-A ja że nas nie zdradzi
-Uasi, to nasze młode.Myślisz,że by to zrobiła?
-Kifo,byłam na Lwiej Ziemi.Nie zdziwię się jeśli będzie chciała tam zostać .A to będzie zbyt duży cios,-wystawiła pazury,które wbiła w ziemię,-nie podaruję jej go.
Kifo skinął głową.
Oboje zajęli się swoimi obowiązkami.Mieli zobaczyć się dopiero wieczorem na kolacji.
Kifo ogonem przejechał po policzku partnerki.Uasi skinęła mu leciutko głową.Pocieszył ją,to trzeba przyznać.
Lwica i lew wybiegli z jaskini.
*
Sun zaśmiała się.
-Naprawdę cię przegonił? Cały w farbie powiadasz?
-Musiałem tak biec aż do wodopoju.A był dzień wolny w stadzie.Śmiali się ze mnie miesiąc!
-No to nieźle,-puściła mu oczko.
Lew ułożył się.
-A ty? Jaką masz zabawną przygodę?
Leżeli oglądając zachód słońca. Sun/Giza spojrzała na niego przelotnie.
-Nie mam.Zawsze musiałam być perfekcyjna.
-Ja też.Nie miałem luzu. -odpowiedział lew,-ale masz chyba jakieś hobby?
-Lubię polować, ale to chyba nie hobby. Wiesz, to sprawia mi frajdę.
Lew wyprostował się,by stuknąć nosem lwicę.
Sun skinęła mu lekko głową.Uśmiechnęła się. Ogon złączyła z jego ogonem. Akurat pojawiły się pierwsze gwiazdy.
Lwia Ziemia zmieniała
I tego właśnie obawiała się jej matka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz